top of page

Nadzieja Mt 14, 24-32

Zaktualizowano: 8 mar




O czwartej straży nocnej, nad ranem, ciemność ustępuje. W jej naturze leży bowiem przemijanie. To duża ulga dla każdego, kto znalazł się w ciemnościach. Może dostrzec, że nie są one trwałe. Ale dzień również nie jest trwały sam z siebie. Jeśli jednak uważnie się rozejrzeć, to wraz ze świtem przychodzi Ktoś, kto jest nadzieją na trwały ratunek. I mówi: "Uspokójcie się. Ja jestem. Nie bójcie się."


Trzeba więc ruszyć ku Niemu z wiarą, krok po kroku. Po wodzie. Nie warto koncentrować się wówczas na przeciwnościach, bo można zacząć w nich tonąć. Ale i wtedy, w sytuacji granicznej, między życiem a śmiercią, Bóg wyciąga rękę. Zawsze przychodzi z ratunkiem. Odnajduje każdego w najciemniejszej nocy.


W dniu Zmartwychwstania Piotr dowie się, że został trwale uratowany. Czy to znaczy, że w jego życiu nie pojawią się przeciwności? Będzie ich wiele. Ale zmieniła się perspektywa. Piotr przechodzi przez swoje ciemności, trzymając się Boga, bo wie, że On jest Światłem, które nigdy nie gaśnie i pokojem serca nieprzemijającym. Wierzy, że idąc razem z Bogiem, zostanie przeprowadzony także przez śmierć, bo Bóg jest Życiem bez kresu. Piotr idzie więc wytrwale razem ze Zmartwychwstałym Jezusem. Krok po kroku. Po wodzie. Z tego wspólnego wędrowania z Bogiem wyrasta jego nadzieja.

26 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page